Main Menu
- Strona Główna
- O nas
- Nasze grupy
- Nasz Personel
- Nasze sale
- Zajęcia dodatkowe
- Uroczystości
- Jadłospis
- Bajki Pani Asi
- Kalendarium
- Galeria zdjęć
- Rozkład dnia
- Praca Metodą Projektów
- Rekrutacja
- Przygotowanie dziecka do przedszkola
- Katalog Wartości
- Statut przedszkola
- Akcje charytatywne
- Akcja "Ćwiczyć każdy może"
- Program "Szkoła na widelcu"
- Kontakt
- Archi-przygoda 2017
- BIP
- Archi-przygoda 2023
Logowanie
Licznik odwiedzin
Dzisiaj | 55 | |
Wczoraj | 147 | |
Ten tydzień | 653 | |
Ostatni tydzień | 725 | |
Ten miesiąc | 2091 | |
Ostatni miesiąc | 3803 | |
Łącznie wizyt | 403701 |
Online: 4
Twoje IP: 18.191.132.194
MOZILLA 5.0,
Dzisiaj: Kwi 19, 2024
Twoje IP: 18.191.132.194
MOZILLA 5.0,
Dzisiaj: Kwi 19, 2024
Pan Garnek na tropie wiosny
wtorek, 16 kwietnia 2013 09:23
PAN GARNEK NA TROPIE WIOSNY
Joanna Drajerczak
Tego dnia Pan Garnek obudził się bardzo podekscytowany. W nocy spał niespokojnie, więc gdy o świcie obudził go gwizd czajnika, wyskoczył ze swojej szafki i czym prędzej wyjrzał przez najbliższe okno. Co było tak ważne, że nie mógł się doczekać????? Otóż, był to pierwszy wiosenny poranek tego roku. Niestety, gdy Pan Garnek wyjrzał przez okno okazało się, że miasto w dalszym ciągu pokryte jest śniegiem, a na niebie nie widać ani jednego promienia wiosennego słońca. Widok ten bardzo go przygnębił i rozczarował, dlatego z opuszczonymi uszami powędrował do swojej szafki, by pogrążyć się we śnie. Tego dnia nie miał ochoty na gotowanie.
Kucharze i kuchenne urządzenia widząc smutek Pana Garnka, postanowili dać mu trochę wolnego. I tak, zaszył się w swojej szafce przesypiając cały dzień, całą noc i jeszcze jeden dzień. Nazajutrz, kiedy kuchenny harmider dotarł do jego uszu, a ukrop jaki panował w kuchni nie pozwalał dłużej spać, Pan Garnek wyskoczył ze swojej szafki krzycząc:
- Przyszła już wiosna?!?!?!?!?!?!?!?!
Kucharze i urządzenia kuchenne spojrzeli po sobie, a następnie na Pana Garnka i oznajmili ze smutkiem w głosie i na twarzach:
- Nie.
Zrezygnowany Pan Garnek odwrócił się i ponownie zamknął w swojej szafce. Taka sytuacja powtórzyła się następnego dnia i jeszcze następnego, a przygnębienie Pana Garnka rosło. Pewnego dnia kucharze powiedzieli:
- Basta! Dosyć tego smutku. Pan Garnek musi wrócić do pracy!
Po czym głośno dodali:
- WIOSNA! Mamy wiosnę!!!
Pan Garnek wyskoczył z szafki z uśmiechem od ucha do ucha, i podbiegł do najbliższego okna. Jednak gdy przez nie wyjrzał, nie dostrzegł nic oprócz śniegu i pochmurnego nieba. Odwrócił się w stronę kucharzy z ponurą miną i zapytał:
- Dlaczego mnie okłamaliście? Nie ma choćby najmniejszego promienia słońca na niebie, nie wspominając o zielonej trawie czy kwitnących kwiatach.
- Nie mogliśmy dłużej patrzeć na twój smutek.- Odpowiedzieli zgodnie kucharze.
- Poza tym, praca czeka. Klientów jest co niemiara, a rąk do pracy brakuje. Nie możesz dłużej chować się w szafie i smucić. Czas wrócić do pracy.- Dodał jeden z kucharzy.
Choć początkowo Pan Garnek złościł się na kucharski żart, rozumiał, że kucharze potrzebowali jego pomocy, a on nie chciał im dłużej odmawiać.
- To co dziś gotujemy?- Zapytał już trochę weselszym głosem.
- Zupę pomidorową i pulpeciki w sosie śmietanowym.– Zawołał jeden z garnków, który stał już na rozgrzanym piecu.
- Świetnie! Uwielbiam zupę pomidorową.– Dodał wyraźnie już zadowolony Pan Garnek.
W ten oto sposób, powrócił do kuchennego życia wśród gwaru naczyń, przyjacielskich rozmów kucharzy i tych mile łaskoczących płomieni.
Humor Pana Garnka wydawał się dobry, ale tak naprawdę cały czas smucił go brak wiosny, która powinna już na dobre zagościć w mieście.
Każdego dnia po skończonej pracy, urządzenia kuchenne spotykały się przy stole plotkując o klientach, urządzając zawody latających talerzy lub rzutu widelcem w dal, a do tego szklanki i kieliszki przygrywały im wesołe i skoczne melodie. W wieczornych spotkaniach brali udział wszyscy obywatele kuchni, z wyjątkiem Pana Garnka, który wracał do swojej szafki i obmyślał plan sprowadzenia do miasta wiosny.
Postanowił pojechać do wiosennej krainy, zapukać do drzwi Pani Wiosny i zaprosić ją do swojego miasta. A jeśliby Wiosna odmówiła, zmuszony byłby zabrać ją ze sobą na siłę. Jedynym problemem w całym tym genialnym, jak się wydawało Panu Garnkowi, planie było pytanie: Gdzie znajduje się wiosenna kraina? Długo zastanawiał się nad tym, niestety nic nie przychodziło mu do głowy. Postanowił zajrzeć do Internetu. W końcu już kiedyś z niego korzystał, gdy kupował bilety na górską wyprawę z Wałkiem. Dlatego gdy kuchnia skończyła swoje kulinarne podboje, kucharze rozeszli się do swoich domów, a urządzenia kuchenne jak zawsze rozpoczęły sportowe zawody, Pan Garnek pognał do recepcji. Włączył komputer, który na co dzień obsługiwała sympatyczna starsza Pani Zosia i oczekiwał na połączenie z Internetem. Po kilku sekundach usłyszał ciche kliknięcie, i już mógł sprawdzić gdzie leży wiosenna kraina.
Nagle, za jego plecami usłyszał chropowaty głos. Pan Garnek aż podskoczył z przerażenia. Myślał, że jest tu zupełnie sam. Odwrócił się powoli i w pierwszej chwili nic, ani nikogo nie dostrzegł, gdyż w recepcji panował półmrok. Dopiero po chwili jego oczom ukazała się stojąca w kącie stara miotła.
- Co Pani tu robi? Nie bierze Pani udziału w kuchennych harcach?- Zapytał ze zdziwieniem Pan Garnek.
- Jak widzisz mój drogi, jestem starą, nikomu niepotrzebną miotłą. Dawno znalazłabym się na śmietniku, gdyby nie Pani Zosia, która mnie broni przed tym smutnym losem.- Odpowiedziała cicho Miotła.
- Bardzo mi przykro. W kuchni jest wiele starych naczyń, więc nie rozumiem dlaczego Panią chcą wyrzucić.- Zamyślił się Pan Garnek.
- Naczynia mogą się zawsze przydać, a rozpadająca się miotła robi więcej bałaganu niż pożytku.– Dodała ze smutkiem w głosie Miotła.
- W takim razie, na pewno przyda się Pani mnie!- Wykrzyknął Pan Garnek.
- W czym może być pomocna stara, rozpadająca się miotła?- Zapytała ze zdziwieniem.
- Zamierzam sprowadzić wiosnę do naszego miasta, ale nie wiem gdzie mieszka. Postanowiłem skorzystać z Internetu, niestety nie znalazłem żadnych informacji na ten temat.– Odpowiedział rozczarowany Pan Garnek.
- Hahahahahaha.– Roześmiała się Miotła.
- Dlaczego się Pani śmieje?- Zdziwił się Garnek.
- Ponieważ mój drogi, nie istnieje coś takiego jak wiosenna kraina.- Odpowiedziała Miotła
- Nie?- Zapytał Garnek.
- Nie.- Odrzekła Miotła.
- To gdzie w takim razie mieszka wiosna?- Zapytał ponownie Pan Garnek, tym razem już zupełnie zagubiony.
- Wiosna mieszka wszędzie. Trochę tu, trochę tam. Spaceruje po świecie, nie ma swojego domu, jest zawsze czyimś gościem.- Wyjaśniła Miotła.
- To jak my ją teraz znajdziemy i do nas sprowadzimy?- Zamyślił się Pan Garnek.
- Myślę, że najlepszym na to sposobem są wiosenne porządki.- Rzekła Miotła.- Wiosna to czas kiedy na nowo kwitną kwiaty, słońce nieśmiało przebija się przez ponure niebo, a ptaki wracają do kraju. Wiosna nie lubi zimowego brudu i bałaganu, dlatego czyste miasto, to najlepsze dla niej zaproszenie.- Dodała.
Ten pomysł nie bardzo zadowolił Pana Garnka, który wątpił w jego powodzenie. Cóż jednak miał zrobić, skoro był to jedyny pomysł jaki teraz mieli. Zaproponował więc, aby Miotła pomogła mu przekonać kuchenne urządzenia do wspólnego sprzątania. Miotła wahała się, gdyż była pewna, że w kuchni jej nie zaakceptują. Jednak Pan Garnek przekonał ją, że w końcu może się do czegoś przydać, a w kuchni panuje przyjacielska atmosfera i na pewno zostanie miło przyjęta przez jej mieszkańców.
Kiedy Pan Garnek i Miotła weszli do kuchni, wieczorne harce dobiegały końca. Garnki ziewały przeciągle, widelce i noże pokładały się na stole ze zmęczenia, a szklanki nie miały już sił na granie skocznych piosenek, tylko smętnie pobrzękiwały. Pan Garnek przeczuwał, że towarzystwo jest za bardzo zmęczone, aby brać się do sprzątania. Jednak pchany wizją wiosennych dni, postanowił się nie zniechęcać i przedstawić wszystkim plan ściągnięcia do miasta wiosny.
Bardzo był rad, gdy usłyszał od swoich kuchennych kolegów, że mu pomogą. Urządzenia, choć zmęczone, od razu zabrały się za sprzątanie. Nawet naczynia, które wcześniej położyły się spać, ruszyły z pomocą. I tak, przez całą noc wszyscy, bez wyjątku, sprzątali kuchnię. Widelce i noże zdrapywały zaschnięty tłuszcz z pieca, talerze polerowały blaty i stoły, a garnki myły podłogę. Nawet Pani Miotła miała włoski pełne roboty, wraz z kuchennymi miotełkami, wymiatały okruchy spod szafek. Nad ranem kuchnia była wysprzątana, tak jak jeszcze nigdy dotąd. Pan Garnek podziękował wszystkim za ciężką pracę i życzył wiosennych snów. A kiedy już wszyscy poszli spać, usłyszał znów chropowaty głos Miotły:
- Dziękuję.- Powiedziała cicho Miotła.
- Pani? Za co? To ja powinienem Pani podziękować za pomysł i za pomoc.- Odrzekł Garnek.
- Dziękuję, że mogłam się na coś przydać.- Uśmiechnęła się nieśmiało Miotła.
- Oby teraz wiosna zechciała do nas przyjść.- Rzekł Pan Garnek.
- Przyjdzie na pewno.- Pocieszyła go Miotła. Po czym ziewnęła przeciągle i dodała.- Czas spać. Napracowaliśmy się tej nocy, a od rana czeka nas kolejny dzień pracy. Dobranoc mój drogi.
- Dobranoc.– Ziewnął Pan Garnek i ruszył w stronę swojej szafki. Zanim jednak do niej wszedł, rozejrzał się jeszcze raz po kuchni i pomyślał- może jednak to przekona wiosnę. I z uśmiechem na twarzy zamknął drzwiczki swojej szafy.
Gdy następnego dnia rano, Pan Garnek usłyszał głośne pukanie do swoich drzwi, zrozumiał, że wydarzyło się coś naprawdę ważnego. Wyskoczył z szafki i ujrzał Panią Miotłę, która uśmiechała się do niego szeroko.
- Zobacz.– Powiedziała Miotła wskazując na urządzenia kuchenne.
Wszystkie wygrzewały się w promieniach wiosennego słońca, które z całą swoją siłą przebijało się przez kuchenne okna.
- Wiosna! Mamy wiosnę!– Wykrzyknął Pan Garnek.
- Tak, przyszła dziś z samego rana i na pewno zostanie u nas na jakiś czas.– Rzekła chropowatym głosem Miotła. Następnie, razem z Panem Garnkiem, podeszli do zgromadzonych urządzeń i wystawili buzie w stronę wiosennych promieni.
Był to pierwszy, prawdziwy wiosenny dzień tego roku, który zapoczątkował wiele ciepłych i słonecznych dni.